niedziela, 27 października 2013

015.Tak na luzie, czyli co u mnie 1#


Hej kochani!
Przepraszam za długą nieobecność, ale już próbuję wyjaśnić.
W ostatnim czasie duchowo ze mną było kiepsko, bo jak ma być dobrze, gdy ludzie "wierzący" śmieją się z Twojej gorliwości, gdy komentują to co robisz, gdy widzisz, że osoby, które były dla Ciebie przykładem zwracają się w kierunku zła, gdy brakuje Ci autorytetu w najbliższym otoczeniu, gdy obowiązki mnożą się, a doba cały czas trwa tyle samo, gdy Twoi bliscy cierpią z powodu nadużycia alkoholu, gdy ludzie których kochasz trafiają do szpitala, to wystarczy by automatycznie zaczęło brakować czasu na modlitwę i Msze Świętą, a w związku z tym na pojawienie się brak obecności Boga, a przez to wątpliwości. Najbardziej boli to, gdy nie masz z kim o tym porozmawiać, bo to nie ten stopień zaufania, gdy udajesz że jest dobrze wymuszając uśmiech, a tak naprawdę masz ochotę krzyczeć.
Mimo wszystko Bóg walczył, starał się przyciągnąć mnie do siebie na wszystkie sposoby (propozycje rekolekcji, wspólnych modlitw...) na samym początku byłam ślepa na Jego działanie, dopiero gdy koleżanka wyciągnęła mnie na adoracje, w moim sercu zaczęła zachodzić zmiana, chociaż na początku było ciężko, bo już po chwili kolana bolały i nie mogłam się skupić, to czułam powracające szczęście, tylko lub aż tyle wystarczyło żebym w tym samym tygodniu poszła do spowiedzi i powróciła do codziennej "rutyny". Teraz jest już tak samo dobrze jak wcześniej, a może nawet lepiej.W najbliższym czasie zaczną pojawiać się wpisy tematyczne :).

Niech wam błogosławi Pan!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz